Basilica jest grą, co do której wahałam się wiele miesięcy zanim pod wpływem impulsu w postaci czyjejś pozytywnej opinii, która przeważyła szale ciekawości, postanowiłam ją kupić. Moje wahanie wynikało właśnie z tego, że opinie, które można znaleźć w Internecie są często dość umiarkowane lub wahające się między świetną grą a słabą ewentualnie „taką sobie”. Ostatecznie jednak, na tle planszówek, ta wypada całkiem korzystnie cenowo (na chwilę obecną można ją znaleźć za 65 zł już z przesyłką).
Dodatkowym atutem, który od samego początku był kuszący w moim przypadku to fakt, iż gra stworzona jest dla stricte dwóch graczy. Prawie nie zdarza się, żebym miała okazję pograć w większym gronie, dlatego to kryterium jest zawsze na pierwszym miejscu.
W grze wcielamy się w konkurujących ze sobą średniowiecznych budowniczych, których zadaniem jest wybudowanie najwspanialszej katedry. Jeden dostał zlecenie od króla, drugi od biskupa i każdy stara się udowodnić swoją wyższość. Gra ma ładną (moim zdaniem) okładkę i kolorowe kafelki w środku, którym jednak niestety niespecjalnie udaje się tworzyć klimat gry. Powiedzmy szczerze – trzeba mieć sporą wyobraźnię, żeby poczuć się jak budowniczy katedry walczący o uznanie. Plansza stanowi najładniejszy element zawartości pudełka, niestety pozostaje to bez znaczenia, ponieważ w trakcie rozgrywki jest cały czas zasłonięta przez kafelki. Wystawiamy na niej po trzy (kafelki) rozkazów i trzy elementy katedry (wybierane losowo) na planszy i możemy zaczynać. Każdy z graczy ma do wykonania (obowiązkowo) 3 akcje. Może to być dołożenie płytki ze stosu, wykonanie rozkazu bądź dołożenie pracownika do ostatniej wyłożonej przez siebie płytki. Można wykonać je w dowolnej kombinacji i kolejności (przy czym wyłożenie pracownika następuje wyłącznie po umieszczeniu elementu katedry).
Uważam, że gra pomimo swej losowości (która zarazem zapewnia regrywalność), w dużej mierze bazuje na podejmowaniu przemyślanych działań, pewnych nawet przewidywań, który kafelek będzie pasował przeciwnikowi , aby zabrać mu szansę skorzystania z niego. Dzieje się to jednak kosztem swojej najbardziej optymalnej akcji… tak więc gra stawia nas niejednokrotnie przed dylematami i nieraz trudnymi wyborami… ;). Strategii oczywiście nie da się ustalić z góry, ale trzeba umiejętnie wykorzystać to co przynosi nam nasza tura i układ kafelków. Polubiłam te grę również za to, że można w niej odrobić straty. Pierwsze liczenie punktacji (punktację podlicza się w trakcie rozgrywki kiedy król stanie na polu 10, potem 20 i 30, o ile wcześniej dwukrotnie nie wykorzystamy wszystkich kafelków). Tak czy inaczej nie ma możliwości, żeby przynajmniej raz w trakcie rozgrywki nie odbyła się pierwsza punktacja. I tak, pomimo, że jakoś zawsze to pierwsze podliczanie zostawiło mnie daleko za moim współgraczem (strata kilkunastu punktów), to druga „runda” nie była jedynie „gwoździem do trumny” i w konsekwencji pozwalała mi w dalszej rozgrywce odrobić straty tak, że byłam w stanie wygrać, przegrać nieznacznie ( 1 punktem) bądź zremisować. Gra jest średnio mózgożerna, nie jest jedną z tych, gdzie od myślenia aż para uszami leci, jednak bystre oko niewątpliwe jest potrzebne. Mam zastrzeżenia do zbyt małej liczby kafelków „rusztowań do nieba”. Po prostu zawsze brakowało ich podczas rozgrywki, w końcu więc sami stworzyliśmy dodatkowe kafelki.
Podsumowanie:
Ciągłe zmiany sytuacji na planszy, które nie pozwalają się nudzić i przejść rozgrywkę bez emocjonalnie zdecydowanie na plus. Początkowo moje nieco sceptyczne odczucie z rozgrywki (że niby serio ja tu buduję jakąś bazylikę?), zmieniło się, kiedy gra pokazała swój pazur, wspaniałe możliwości szkodzenia przeciwnikowi i ciągłą walkę o własny teren. To wszystko rekompensuje mi „suchość” gry i sprawia, że mam ogromną ochotę na kolejną partyjkę. Regrywalność na kolejny plus. Sami tworzymy planszę w trakcie gry, więc układać się ona będzie każdorazowo inaczej, ponieważ nasze ruchy są determinowane także poprzez pojawiające się losowo kafle. Cenię sobie w planszówkach klimat, jednak mimo wszystko ten tytuł do mnie trafił, szczególnie za sprawą negatywnej interakcji, a także szansą na odrobienie strat w trakcie rozgrywki. Dzięki temu, nie czuję się zdemotywowana po pierwszej „rundzie”, kiedy odstaje z punktacją do współgracza, a mobilizuje się do odrobienia strat, bo wiem, że jest to realne. Tytuł zostaje z nami i niejednokrotnie chętnie będziemy do niego wracać. Z tego co wyczytałam w Internetach, gra jest debiutem Łukasza Pogody i uważam ten debiut za naprawdę udany.
Ocena pionkowa: 4/6
Informacje o grze:
Wydawnictwo: Rebel
Liczba graczy: 2
Czas gry: 45 minut
Wiek: 10+
Mechaniki w grze: Action Point Allowance System Area Control / Area Influence Card Drafting / Modular Board Tile Placement
Fajna gra dla dwóch osób
OdpowiedzUsuń