sobota, 30 czerwca 2018

AZUL


http://pionkizkieszonki.blogspot.com/2018/06/azul.html#more

Francuska gra roku 2018, do tego oceniana jako dobrze grywalna na dwie osoby nie mogła pozostać przez nas nie sprawdzona.


Jakie są więc wrażenia po rozgrywkach? Zapraszam do recenzji.


Wrażenia wizualne:
Gra jest ładna i porządnie wydana. Elementy na które składają się głównie solidne kostki z kolorami
i wzorami przyciągają wzrok i cieszą oko. Płytki znajdują się w solidnym woreczku, z którego podczas rozgrywki będą one „w ciemno” losowane. Plansze niby zwyczajne, ale też ładne i jak najbardziej funkcjonalne. Na górze znajduje się tor punktacji (w moim przekonaniu niezrozumiale długi, ale być może w większym gronie graczy zdarzają się partie, których wyniki ostateczne oscylują w granicach stu punktów). Poniżej linie wzorów, gdzie układamy nasze płytki przed fazą ostatecznego ich nakładania na „ścianę”. Na owej „ścianie” w wersji podstawowej gry mamy z góry ustalone w jakiej kratce ma znaleźć się dany wzór/kolor.


Rozgrywka na dwie osoby:
Rozpoczynamy od ułożenia pięciu pól warsztatów na środku stołu, a na nich po cztery, losowo wyciągnięte z woreczka kostki. W środku kładziemy znacznik z numerem 1. Osoba, która jako pierwsza sięgnie po niego musi na swojej planszy położyć go na punktacji ujemnej, jednak zyskuje pierwszeństwo rozpoczęcia kolejnej tury. Ale o tym za chwilę.


Zasady są bardzo proste. Na poszczególnych warsztatach znajdują się płytki. Naszym zadaniem jest wzięcie płytek tego samego symbolu/koloru i rozmieszczenie ich na „linii wzorów”. Kiedy wszystkie płytki znikną z warsztatów, będziemy je umieszczać na „ścianie”, ale dopiero wówczas, kiedy danym kolorem/wzorem zapełnimy całą linię. Jeśli więc po zakończeniu tury, na linii mamy 3 z wymaganych czterech płytek, nie są one w danym momencie punktowane i musimy poczekać do kolejnej fazy punktacji, aż do momentu, kiedy uda nam się zapełnić całą linię. Minusem tego jest zapychanie sobie pół do układania nowych wzorów i swoiste tracenie kolejki, czyli szansy na ułożenie kolejnego wzoru z danej linii. Jest to istotne, ponieważ, jeżeli brakuje nam wolnych miejsc na ścianie, to zabrane z warsztatów płytki muszą wyładować na „podłodze”, tym samym „zyskujemy” ujemne punkty.


Tutaj moje pewne spostrzeżenie, subiektywne oczywiście: otóż moim zdaniem te punkty ujemne
są aż za bardzo dotkliwe. Początkowo sądziłam, że to jest albo -1 albo – 2, albo – 3, w zależności od tego do którego miejsca mamy zajęte pola podłogi. Okazało się jednak, że te ujemne punkty się sumują. Niestety, zdarza się, że ich suma ujemnych punktów jest tak duża, że nie lądujemy poza planszą tylko dlatego, że pomysłodawca tego nie przewidział. Jednak znalezienie się na polu zero, mniej więcej w połowie rozgrywki, z całą pewnością przesądza o naszej porażce i reszta gry nie pozwoli nam tego nadrobić.
Wspomnę również, że każdorazowo, kiedy z jakiegoś warsztatu zabieramy płytki (musimy wziąć wszystkie w danym kolorze/wzorze), pozostałe lądują na środku, pomiędzy warsztatami. Możemy po nie sięgnąć, jednak pierwsza osoba, która to zrobi, musi również wziąć płytkę z numerem 1 i odłożyć ją do zasobów „podłogowych”. W ten sposób traci jeden punkt podczas cząstkowej punktacji, jednak daje to przywilej pierwszeństwa podczas kolejnej tury.


Wrażenia:
Azul to gra bez wątpienia logiczna, jednak nie tylko nasz zmysł planowania się przyda, element losowości, na który nie mamy wpływu potrafi popsuć nasze zamiary. I tak oto, w dużej mierze grając, mieliśmy przeczucie, że jedna partia układała się bardziej na korzyść współgracza, zaś kolejna odwrotnie. Na plus zaliczam możliwość przeszkadzania przeciwnikowi. Nieraz widać na jakich płytkach będzie zależało współgraczowi, aby mógł sobie ułożyć swoją ścianę i można złośliwie mu je zabrać z warsztatu. Trzeba jednak złośliwość również powstrzymywać na wodzy, ponieważ nie zawsze posłuży ona naszym interesom, gdyż możemy stracić możliwość własnego zapełnienia ściany.


Ze względu na element kontroli, gra dobrze sprawdza się na dwie osoby. Sądzę, że przy większej ilości trudniej wpływać na przebieg rozgrywki (oczywiście ogólnie nie jest to proste z uwagi na losowanie płytek z woreczka i wybory naszego przeciwnika), jednak niestety nie miałam możliwości przetestować Azula w większym gronie.
Podsumowanie:
Trzeba przyznać, że gra jest wciągająca. Po pierwszej partii graliśmy następną, następną, następną
i następną… Chęć rewanżu i niedługa rozgrywka wciągają. Skradła nam popołudnie i wieczór.
Po rozegraniu wielu partii pierwszego dnia, poczuliśmy w końcu pewne zmęczenie materią i pewne odczucia, że gra wyczerpała nieco swój potencjał. Poza układaniem kostek, pewną dozą negatywnej interakcji i losowości, którą trzeba sprawnie przekuć w sukces, nie oferuje więcej głębi i finezji. Jednak po względnie niedługim czasie (może dwa tygodnie), znowu z przyjemnością w nią zagraliśmy, choć już nie aż tyle rozgrywek.
Za minus uważam fakt, iż gra bardzo często potrafi już mniej więcej w połowie rozgrywki wytypować zwycięzcę. Trudno określić jednoznacznie, czy to przez losowość, czy też złe zaplanowanie, jednak często wyraźnie lepiej „podchodzą” płytki jednemu z graczy i to on wiodąc prym dzierży do samego końca palmę zwycięstwa, patrząc jak przeciwnik pogrąża się w „zbieraniu” ujemnych punktów.
Tak przynajmniej u nas niejednokrotnie układały się rozgrywki.
Oczywiście bardziej wyrównane partie też mają miejsce. Jednak wydaje się, że odrobina szczęścia, jedne nie do końca właściwy ruch przeciwnika, postawienie na drobne ryzyko może nam albo pomóc albo zaszkodzić.

*(tutaj wersja "zaawansowana" w której możemy kłaść płytki w jakikolwiek zgodny z zasadami gry sposób).

Gra przyjemna, raczej jako swoisty fillerek albo na krótki wieczór. Po pierwszym zachwycie, teraz kiedy już siadamy do partyjki, kończy się na maks trzech, a nawet raczej dwóch rozgrywkach.
Jak dla mnie, na grę roku to dostajemy tu jednak trochę za mało, choć niewątpliwie jest to dobra pozycja. Dużym atutem jest jej prostota-jesteśmy w stanie zachęcić i szybko wytłumaczyć nowicjuszom zasady. Do tego oprawa graficzna dodatkowo zachęca do zagrania. Warto też wspomnieć o instrukcji – nie bez znaczenia jest jej przejrzystość i krótka treść, z którą poradzą sobie nawet osoby niezaprawione w bojach przedzierania się przez meandry zawiłych myśli wydawcy/twórcy gry.
To wszystko sprawia, że zachęcam do zapoznania się z tą pozycją. U nas znalazła swoje miejsce
na półce i dumnie wlicza się w pokaźną już kolekcję.

Ocena pionkowa: 4/6

http://pionkizkieszonki.blogspot.com/p/pionkowy-system-ocen.html

 

Informacje o grze:

Wydawnictwo: Lacerta
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 30-45 minut
Wiek: 8+
Mechaniki w grze: Pattern Building / Set Collection / Tile Placement

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz