poniedziałek, 14 stycznia 2019

LOST CITIES

http://pionkizkieszonki.blogspot.com/2019/01/lost-cities.html#more
 Kolejną lekką i przyjemną grę, którą dziś zaprezentuję jest klasyk w wydaniu Reinera Knizii. Ostatnio z racji ukończenia 20 lat istnienia - gra otrzymała nową szatę graficzną. Czy powszechnie krążąca opinia, iż jest to jedna z najlepszych gier dla dwóch graczy jest trafna?



W pudełku znajdziemy:
- rozkładaną, dwustronną planszę,
- zestaw kart.


Rozgrywka: Każdy z graczy otrzymuje 8 kart na rękę, a reszta kart tworzy zakryty stos. Możemy zaczynać:) W zależności od strony planszy  widzimy pięć lub sześć kolorowych znaczników różnych tematycznie i geograficznie wypraw. W swojej krótkiej turze wykładamy jedną kartę z ręki albo po swojej stronie, dopasowując jej kolor do koloru pola planszy, albo też wykładamy kartę na odpowiedni fragment samej planszy. Następnie dobieramy jedną kartę z zakrytego stosu lub z innego slotu planszy, na którym leży już jakaś karta, wyłożona wcześniej przez nas lub przez przeciwnika.


Ideowo wykładamy w ten sposób rzędy kart w danych kolorach, przy czym w jednym rzędzie mogą wystąpić dowolne wartości kart, zawsze i bezwzględnie w rosnącym porządku liczbowym. W każdym kolorze  wypraw  mamy jeden zestaw kart o wartościach od 2 do 10 oraz trzy karty zakładów. Te ostatnie wyłożone przed liczbami w naszym rzędzie spełnią rolę mnożnika jego końcowej sumy. A punktujemy w prosty sposób: w momencie wyczerpania się stosu kart i zakończeniu rundy, zliczamy wartość każdego rzędu jaki w ogóle rozpoczęliśmy, od tej wartości zawsze odejmujemy 20 (tak zwany koszt wyprawy) i wynik poddajemy wspomnianemu mnożnikowi danej wyprawy. Rozgrywamy w tenże sposób trzy rundy, po których wyłaniamy punktowego zwycięzcę. Założenia są proste i przyjemne, choć przy fazie punktowania warto zachować skupienie przy dodawaniu. Karty zakładów bezwzględnie mnożą wynik, nawet ten minusowy! Czasami uda nam się ułożyć 8 kart w rzędzie, a za taki wyczyn zawsze dostajemy premię w wysokości 20-stu punktów.


Wykonanie gry jest poprawne. Rozkładana plansza ma lekki problem z przyleganiem do stołu fragmentów jej zgięć. Jest za to dwustronna, a jedna ze stron pozwala na trochę dłuższą rozgrywkę z 6-ma kolorami wypraw. W praktyce zawsze gramy rozszerzoną wersję, gdyż różnica czasowa po kilku partiach staje się niezauważalna, a jest to zawsze miłe urozmaicenie gry. Same karty są duże, co jest dla mnie plusem.


Pozytywy: Lost Cities Pojedynek rozkłada się ekspresowo. Praktycznie po niecałej minucie można zacząć rozgrywkę. Kolejną niewątpliwą zaletą jest jej płynność. Karty przy odrobinie wprawy wykłada się niemal natychmiastowo, co powoduje spory dynamizm rozgrywki i szybko nadchodzące, kolejne fazy punktowania. Osobiście uważam, że jest to gra klimatyczna. Niby nie zwracamy zbytniej uwagi na grafiki zawarte na kartach, nie rzucają się one w oczy, jednak po przypatrzeniu się zestawowi na ręce odbieramy wzrokowo tematyczny przekaz bijący swą elegancją, oddziałującą pozytywie na  nasze zmysły, wyodrębniające z łatwością tematykę danej wyprawy. Szkoda, że są fragmentami całego panoramicznego widoku, którego i tak nie uświadczymy w całości, ponieważ karty są wykładane na siebie. Uważam, że przy okazji liftingu można było postawić na przedstawienie niezależnych od siebie kompozycyjnie kolejnych fragmentów podróży do celu. Byłby to niewątpliwie kolejny plus dla estetów, do których się zaliczam.


Interakcja jest tu nie mniej odczuwalna od klimatu, choć ma specyficzną formę.Użyłbym tu śmiałego porównania do dwóch graczy balansujących na wspólnej równi pochyłej, spadającej z łoskotem w tęczową przepaść. Przykładowo: sam motyw wykładania kart do wspólnych slotów na planszy jest ciekawym zabiegiem. Możemy tutaj blefować i kupować cenny czas, dobierając karty celowo z planszy, zamiast z kończącego rozgrywkę stosu kart. Najczęściej jest to broń obosieczna, gdyż dając czas sobie, dajemy go także przeciwnikowi, który może rzutem na taśmę dołożyć kolejną kartę do jednej ze swych wypraw. Obserwacja zagrań oponenta daje nam szansę dostosowania odpowiedniej taktyki pod ciągle zmieniającą się sytuację (najczęściej oscylujemy w okolicach wspomnianego blefu;) ), widzimy którą wyprawę rozpoczyna przeciwnik i staramy się przetrzymać najlepsze karty tegoż koloru na ręce i wykładać dane wartości dopiero, gdy oponent wyłoży już kartę o oczko wyższą. Możemy też zacięcie uszczuplać stos główny, aby szybciej podciąć komuś skrzydła w ferworze podróżowania, samemu mając szansę na dolosowanie brakującego nam elementu układanki. Kolejne rozgrywki podpowiadają nam coraz to nową taktykę.



Wady: niestety grze doskwiera losowość. Jest to ciągłe zmaganie się  ze współgraczem w efektywności wykładania kart, dobieranych najczęściej z zakrytego stosu. Nie raz przyjdzie wyciągnąć wartość o oczko niższą od dopiero co wyłożonej karty, otrzymać szereg ważnych da nas kart zakładów danej wyprawy podczas gdy mamy ją już rozpoczętą, albo zaczną pojawiać się upragnione wartości najmocniejszych kart, w momencie nie ma już czasu na ich wyłożenie. Czasami poczujemy też niemoc, widząc kropelki potu na czole przeciwnika zacięcie rozbudowującego swe wyprawy, podczas gdy nasza kombinacja zasobu ręki będzie nas albo paraliżować, albo wymuszać desperackie zagranie va bank. Pomiędzy rundami trzeba też poświęcić dłuższą chwilę na skrupulatne przetasowanie talii po zebraniu szeregu rzędów kart w tym samym kolorze.


Mała dygresja: niestety na dzień dzisiejszy najczęściej możemy zakupić egzemplarz gry okrojony z dość obiecującego elementu 10-ciu kart dodatkowych z celami do osiągnięcia. Przyznam, że taki ruch ze strony wydawcy był dość… chybiony. O ile rozumiem chęć dodania kart bonusowych w przedsprzedaży gry, o tyle ostateczne okrajanie spektrum taktyki Lost Cities, ujmuje jej pewnej miodności, co też wpłynęło na ocenę końcową recenzji o pół oczka niżej.

(karty promocyjne, źródło: BGG)

Podsumowując: Jak na lekki filler Lost Cities Pojedynek sprawuje się nadzwyczaj sprawnie. Owszem obaj gracze operują we wspólnym zbiorze losowości, jednak jest ona sprytnie maskowana przez pęd rozgrywki. Podczas gry odnosimy wrażenie, że mamy znaczącą moc sprawczą i o ile dopisze nam szczęście, to spełnimy nasze początkowe założenia (jak to bywa w hazardzie;) ) Potrafi dać nam satysfakcję, choć często niebywale frustruje elementem mimowolnego zagłębiania się w otchłań naszej fortuny. Moje odczucia końcowe podpowiadają

ocenę pionkową: 4/6   

http://pionkizkieszonki.blogspot.com/p/pionkowy-system-ocen.html

W poszerzającym się gronie fillerów ten będzie ogrywany dość często i już zamówiłem kolejny egzemplarz Lost Cities - Pojedynek, tym razem z kartami dodatkowymi :)

Informacje o grze:

Wydawnictwo: Galakta
Liczba graczy: 2
Czas gry: 20-30 minut
Wiek: 12+
Mechaniki w grze:  Hand Management / Set Collection

1 komentarz: