poniedziałek, 16 września 2019

FRESCO

http://pionkizkieszonki.blogspot.com/2019/09/fresco.html#more

Słowem wstępu: Gra ma już trochę lat na karku, jednak kolejna jej recenzja w internecie może pomóc Wam drodzy czytelnicy w wypośrodkowaniu decyzji o potencjalnym jej zakupie. Zwłaszcza, że chyba po raz pierwszy zdarzyło się nam mieć inne zdanie na temat jednej gry...




W pudełku w którego wnętrzu kryje się  piękna wypraska znajdziemy:
- dwustronną planszę (wybieramy stronę w zależności od liczby graczy)
- 14 żetonów farb na rynku
- 25 żetonów fresku
- 60 monet (halerzy)
- 78 żetonów obrazu
- 24 znaczniki czeladników
- 12 znaczników mistrzów
- 1 znacznik biskupa
- 4 małe zasłonki
- 4 duże zasłonki
- 4 arkusze miksowania farb
- 1 woreczek
-  instrukcję
- dodatek 1: 18 kart portretów
- dodatek 2: 12 kafli próśb biskupa
- dodatek 3: 7 żetonów fresku, 6 znaczników brązowej i 6 różowej farby, dodatkowy kafelek ołtarza.


Idea gry w skrócie: W grze będziemy wcielać się  w mistrzów malarstwa zatrudnionych do odświeżenia fresku na suficie katedry miasta. Na początku każdej rundy, jak to artyści, będziemy wybierać czy chcemy czym prędzej wyrwać się z łóżka jeszcze przed wschodem słońca i pomknąć w złym humorze na rynek, aby zakupić farby po jeszcze dość drogich cenach, za to mając spory wybór towarów, czy też chcemy się bardziej wyspać, zyskując na dobrym samopoczuciu i niższej cenie kupić resztki pozostałych farb oraz być wciąż o krok za konkurencją, która wszystko dziś będzie zaczynać wcześniej od nas.


Mamy wszak pięciu swych czeladników. W zależności od naszego poziomu zadowolenia możemy utracić jednego lub zdobyć dodatkowego, co zmieni ilość akcji w następnej rundzie. Po sekwencji pobudki rozdysponowujemy czeladników na polach akcji na swoich planszetkach ukrytych parawanami przed wzrokiem przeciwników.


Mamy tutaj podpowiadajkę efektów mieszania farb. W praktyce w akcji ich mieszania (farb, nie czeladników) możemy dokonać dwóch kombinacji oddania dwóch kostek z zasobów, aby zyskać jedną w innym kolorze. Staramy się uzbierać w naszych zasobach takie barwy, jakich symbole widnieją na poszczególnych kaflach zakrywających początkowo cały fresk. Poświęcając odpowiednią barwną kombinację kostek będziemy zbierać kolejne kafle punktujące i dające nam zasoby pieniężne na koniec każdej rundy.


Przy okazji będziemy starali się zaimponować biskupowi katedry, próbując malować fragmenty fresku na jego oczach, zwabiając go do pobieranego właśnie kafla brzęknięciem (naszych) monet o podłogę, co da nam dodatkowe punkty. Można też poświęcając stałe kombinacje kostek odnawiać opcjonalnie katedralny ołtarz, co też punktuje, choć raczej skromniej. Nasi mistrzowie muszą także dopełnić sakwy na jutrzejsze zakupy kolejnych farb, a robią to malując portrety mieszkańcom miasta. Za takie działanie na boku powiększamy zasoby w naszym portfelu. Jeśli mamy kiepski humor od samego rana to zamiast kawy możemy skoczyć do teatru. Kto wie, może w połączeniu z jutrzejszym porankiem, kiedy się wyśpimy zyskamy dodatkowego czeladnika, który widząc naszą uśmiechniętą facjatę  zechce nam pomóc.  Naturalnie mając ograniczoną pulę czeladników jesteśmy w stanie powielić interesującą nas akcję kosztem wykonania innej. Tak oto wygląda mniej więcej cykl dnia pędzlujących artystów. Spędzimy w mieście tyle dni, aż fresk zostanie ukończony.


Wrażenia z rozgrywki:

[Natalia] Plansza Fresco jest wykonana przepięknie. Grafika urzekła mnie od pierwszego wejrzenia. Wszystko jest tutaj wizualnie czytelne i intuicyjne.  Podczas poznawania zasad gra wydała mi się obiecująca. Niestety w zderzeniu z rzeczywistością, wypadła mało ekscytująco i - nieadekwatnie do poziomu zadowolenia z rozgrywki - dłużyła mi się. Podczas rozgrywanej partii okazało się, że mozolne zbieranie kolorów farb i ich równie mozolne – w moim odczuciu -  mieszanie, jest po prostu nieciekawą tematyką i mechaniką.
Jako grzech główny wymienię akcję rynku, która ze względu na stałą i mizerną pulę kafelków z kombinacjami farb do nabycia,  jest w moim odczuciu zbyt mało różnorodna. Najbardziej jednak denerwuje mnie – niezbędny przy rozgrywce na dwie osoby – trzeci wirtualny gracz, zwany tu „Leonardem”. Co rundę, na zmianę z współgraczem, musimy nim kierować.


W kulawy sposób wykonuje on wraz z nami czynności dnia powszedniego, niejednokrotnie wchodząc w paradę naszemu przeciwnikowi, a pomagając nam w kwestii kolejności dziennego grafiku akcji. Niestety, ja zwyczajnie nie jestem fanką stosowania takich rozwiązań w grach, choć rozumiem, że czasami rozwiązania takie są niestety nieuniknione. To tak jakby z gry planszowej na minimum trzech graczy na siłę próbować dołożyć wariant dwuosobowy. Nie wykluczam, że Fresco może być niezłą grą euro dla właśnie większej ilości graczy przy stole. Dla mnie jednak, w takiej formie – czyli wersja rozszerzona na dwóch graczy z trzecim, wyimaginowanym „Leonardem” nie zdała egzaminu.


Poza tym, uważam że akcje, jakie Fresco proponuje, są zwyczajnie mało ciekawe i jest ich w wersji podstawowej nawet z zaimplementowanymi trzema mini-dodatkami niewiele. Podczas grania, miałam wrażenie, że mam nieco związane ręce i niewielkie pole do popisu, a sama gra, która w zasadzie nie daje możliwości dojścia do zwycięstwa różnymi ścieżkami, jest zwyczajnie zbyt monotonna i schematyczna.
Pierwsza rozgrywka zajęła nam prawie dwie godziny. Uważam, że jest zdecydowanie zbyt długo jak na poziom rozrywki, jaki nam oferuje.

[Daniel] Oprawa wizualna mi osobiście przypadła do gustu. Grafika jest miła dla oka bijąc ciepłymi barwami. Sam fresk, który sukcesywnie malujemy jest bardzo okazały.  Co do mechaniki natomiast mam mieszane uczucia.  Jak wspomniała Natalia w dwoje graczy trzeba obsługiwać gracza wirtualnego. Dla mnie nie stanowi to ideowo problemu, jednak trzeba skrupulatnie zwracać uwagę na działanie segmentów tur „Leonarda”, aby nie pominąć żadnego elementu mogącego zaburzyć rytm gry.


Psuje to niestety płynność rozgrywki. Fresco z motywem mieszania farb, czyli fizycznej wymiany jednych kostek na inne, chodzenia do teatru w celu poprawy nastroju mistrzów malarstwa, czy dorabiania na ulicznym malowaniu portretów tematycznie pięknie wpasowuje się w grę, jednak nie odczułem tu efektu „wow” w żadnym aspekcie. Pojawia się tu doza interakcji w postaci ustalania kolejności w nadchodzącej turze i używania Leonarda w blokowaniu poczynań przeciwnika. Należy bacznie obserwować i zapamiętywać jakie kolory są mieszane przez drugiego gracza, aby obstawić którym fragmentem fresku jest on potencjalnie zainteresowany, choć.... w praktyce mało kto zapamiętuje takie rzeczy, a kafle fresku znikają w sposób dość losowy względem naszych planów. Miksujemy więc bardziej punktujące kolory i patrzymy co w danej chwili możemy skubnąć z planszy, przy odrobinie szczęścia mając fundusze na zwabienie Biskupa. Można się srogo zaskoczyć  punktowym  odskoczeniem przeciwnika, co gdy zdarzy się pod koniec gry - jest już przegraną nawet na dwie rundy przed końcem rozgrywki.


Spowodowane jest to sporymi różnicami w punktowaniu samych kafelków. W wyniku nieszczęśliwego splotu zdarzeń mimo naszych starań i obliczeń przeciwnik może wyjąć zza parawanu kostki, które my też mamy, sprzątając nam dwa lukratywne kafle, gdzie reszta to blada rekompensata dla nas. Problem ten rozmywa się w graniu w podstawową wersję gry bez dodatkowych kolorów, gdzie kafelki są bardziej stonowane punktowo i.... szczerze polecam tą opcję. Dla mnie gra zyskała na płynności, a wolę to, niż dwie, trzy kosmetyczne opcje więcej w całej grze. Ponadto Fresco w wariancie podstawowym może dobrze sprawdzić się jako pozycja do wprowadzania osób po raz pierwszy próbujących swych sił w klimatach sałatek punktowych.


Podsumowując: Fresco podzieliło nasze opinie. Jesteśmy świadomi, iż istnieje kilka kolejnych mini-dodatków rozszerzających spektrum możliwości działania, jednak uważamy, że gra zasługuje na takowe tylko jeśli sam rdzeń porywa nas, a tutaj Natalia przeszła dość ambiwalentnie nad całokształtem, ja natomiast obejrzałem się kilka razy.


(powyżej trzy mini dodatki: od lewej prośby Biskupa - dające dodatkowe punkty i przywileje za skompletowanie trzech plamek z zebranych kafli freska, brązowe i różowe kostki jako efekt kolejnych akcji mieszania farb oraz malowanie obrazów dających nam bonusy jednorazowe lub permanentne).

Ocena pionkowa: [Natalia 3/6], [Daniel 4/6]

 

Informacje o grze:

Wydawnictwo: Queen Games
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 60 minut
Wiek: 10+
Mechaniki w grze: Action / Movement Programming / Grid Movement / Set Collection / Simultaneous Action Selection

4 komentarze:

  1. Pomimo upływa lat gra jest dalej świetna

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, uczy wysypiania się;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń